Wielu kolegów którzy nie podzielali mojej pasji gier bitewnych często dziwiło się, że dorosły facet może spędzać całe godziny na malowaniu figurek. Zdarzali się też i tacy, którzy byli pod wielkim wrażeniem umiejętności malowania szczegółów, które często nie miały nawet milimetra szerokości.
Gry bitewne w uniwersum Warhammera
Pierwsze figurki zacząłem malować krótko po ich pojawieniu się w kraju, a było to przeszło trzydzieści lat temu. Początki, jak można było się spodziewać, były skromne, aczkolwiek z czasem rozszerzałem umiejętności i rozbudowywałem kolekcję, w końcu mogąc poszczycić się ogromną i imponująco wyglądającą armią, która cieszyła oko zarówno moje, jaki i każdego, kto ją oglądał. Warhammer był pasją z ogromną ilością możliwości, przeznaczoną w zasadzie dla wszystkich graczy. Wielu kolegów zajmowało się wyłącznie malowaniem, a równie wielu, nie posiadających zbyt wysokich zdolności plastycznych, zadowalało się uczestniczeniem w bitwach. Najwięcej graczy jednak było pośrodku, składając i malując swoje kolekcje, by potem wystawiać je naprzeciw innych graczy. Ilość dostępnych frakcji i różnych armii była na tyle duża, by każdy znalazł coś pasującego jego gustom, od opancerzonych rycerzy, krasnoludów i ich parowych maszyn, po zielonoskórych, dzikich orków i najróżniejsze bestie. Gama modeli pozwalała na ogromne popisy umiejętności, i oprócz turniejów odbywały się często konkursy malarskie i modelarskie gdzie można było oglądać naprawdę oryginalne twory.
Najbardziej uzdolnieni koledzy tworzyli nawet własne modele z części, często z bardzo spektakularnym efektem. Najważniejsze było jednak to, że była to pasja trafiająca do osób w każdym wieku. Niczym dziwnym był widok starych wyjadaczy, uczących najmłodszych pasjonatów technik malowania i modelowania.